30 stycznia 2014

Eva Alice Reeve


Gdybyś kiedyś wybrał się do miasta, zobaczyłbyś ją stojącą w kolejce zwyczajnego sklepu. Pewnie siostra wysłała cię po tampony. Wkładasz do koszyka swoje zakupy. Stajesz za nią w kolejce. Co widzisz? Jest trochę niższa od ciebie, na na oko ma jakieś 1,75m, ale nie dasz sobie ręki uciąć. Włosy przeciwne do krótkich, ciemno brązowe, falowane. Wzrok momentalnie ci opada na dół. Nieważne czy jesteś facetem, czy dziewczyną. Jeśli tym pierwszym – nie tak prędko odwracasz wzrok. W końcu taka natura, nie? Zaraz po tyłku, twoją uwagę zwracają nogi, które zakryte są  niebieskimi materiałem spodni. Zaglądasz do jej koszyka. Co tam widzisz? Maszynkę do golenia, orzeszki, parę puszek jakiegoś niezidentyfikowanego napoju. Wzdychasz cicho i dalej lustrujesz zawartość czerwonego koszyka, kiedy kolejka w żółwim tempie posuwa się do przodu. Kolejną rzeczą, którą nieznajoma dołączyła do zakupów jest paczka fajek. Pomiędzy nimi, a gumą do żucia dostrzegasz węgiel, suche pastele, blok rysunkowy i kilka ołówków. Jest też puszka karmy dla kota, czyli o pupilu nie zapomniała. Pasta do zębów. Spostrzegasz, że jesteś już prawie na miejscu i zaraz zostaniesz obsłużony. Jeszcze tylko ta dziewczyna.... A jednak nie. W kolejkę przed nią wpycha się jakaś babcia, mrucząc pod nosem coś o tym, że emeryci mają pierwszeństwo, bo ona chorowita jest. Wywracasz oczami, przecież Nieznajomą odepchnęła z siłą Terminatora. Spowodowało to oburzenie wśród obywateli Londynu, odstających swoje w kolejkach. Ale co poradzić? Syknięcie wydobywa się z twoich ust. Czujesz ból w stopie. Patrzysz tępo w dół. Istota przed tobą, cofając się, nadepnęła ci obuwiem na stopę. Mocno je poczułeś. Chyba usłyszała dźwięk. Odwraca się, gwałtownie bijąc cię po twarzy włosami. Spojrzałeś na jej czarną skórę, którą niedbale zarzuciła na siebie. Teraz nareszcie widzisz jej twarz. Ładnie wykrojone usta, układające się w nieme "Przepraszam". Masz mało czasu. Sprężasz się i lustrujesz jej twarz dokładnie. Masz jedyną taką szansę. Dostrzegasz, że górna warga jest stosukowo za duża względem dolnej, by wyrażać idealne proporcje. Wyżej. Prosty nos, na nim parę piegów. Wyżej. W jednym policzku utworzył się minimalny dołeczek. Śmieje się. To nietypowy śmiech, przywodzący na myśl jakieś zwierze, ale zaraźliwy. Ale z czego ona się śmieje? Z ciebie? Potrząsasz głową. 
- Przepraszam, co mówiłaś? – pytasz; czujesz krew zalewającą policzki gorącem.
Dziewczyna odpowiada coś, ale kiwasz głową, szczerząc się jak głupi do sera i badasz dalej. Wyżej. Oczy. Jasnoniebieskie, wpadające w szarość. Duże, śmieją się razem z ich posiadaczką. Nie przypominają głębokich studni, raczej płytkie stawy, ale mają w sobie pewną tajemniczą nutę. I są przenikliwe, bardzo. W tle słyszysz głośnie ‚Następna!’ i wiesz już, że to koniec obserwacji. Patrzysz w ciszy jak kasuje swoje zakupy i za nie płaci. Widzisz jak wychodzi ze sklepu, rzucając na niego ostatnie spojrzenie. Dałbyś sobie rękę uciąć, że spojrzała też na ciebie. Ale jesteś głupim człowiekiem. Stoisz jak kołek i płacisz za tampony. Nie wybiegniesz nawet, żeby zapytać ją o imię. A oboje wiemy, jak bardzo tego chcesz.