30 stycznia 2014

Trololo



////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
#Świadectwo matki zastępczej

     Pamiętasz jak Nick przyniósł ją do domu pewnego zimowego poranka. Pokochałaś te niebieskie, duże oczy, które z taką ciekawością obserwowały nowe miejsce. Pamiętasz, że nie wahałaś się ani razu, jak twój mąż zaproponował, że ją adoptujecie. W końcu matka zmarła, ojciec się zrzekł. A ty nie mogłaś mieć dzieci. Rozwiązanie idealne, prawda? Nicholas, jako pracownik Munga był zbyt zaabsorbowany pracą, ale ty przecież wzięłaś urlop. Potem zwolniłaś się. Wszystko, aby tylko dać dziecku to, co najlepsze. Nie było łatwo. W końcu nigdy nie należeliście do zamożniejszych ludzi. Ale miłość, jaką przelewałaś na dziecko wystarczała. A było jeszcze jej tak wiele, dlatego adoptowaliście kolejne dziecko, drugą dziewczynkę.  Mąż dostał awans. Ty również, po jakimś czasie zaczęłaś pracować, jako sekretarka redaktor naczelnej Modnej Czarownicy. Pamiętasz jeszcze, jak ze łzami w oczach żegnaliście swoje najstarsze dziecko na peronie 9 i 3/4, które po raz pierwszy wyruszało pociągiem ku dorosłości? Bardzo rzewnie płakałaś. Przypomnij sobie pierwsze kłótnie z córką. O kolor włosów, o ubrania. Na ślub twojej kuzynki nie chciała założyć normalnego obuwia. Mówiąc normalnego, na myśli masz wszystko, tylko nie glany. Nie podzielasz jej gustów, trudno! Tamtego dnia poszła ze skrajności w skrajność i założyła niebotyczne szpilki. Na twoje nieszczęście – nawet to polubiła. Ostatnia wasza kłótnia miała parę miesięcy temu. Od tamtej pory ma własne mieszkanie, które i tak Nick odziedziczył po swoim wujku, na pokątnej. W tym momencie znajdujesz się w jej pokoju w waszym domu, w Dolinie Godryka. Otaczają cię przygnębiające kolory, czerń, czerwień, szaroście i biel. Siedzisz na jej łóżku, na kapie przedstawiającej jakąś postać z komiksów, obserwujesz plakaty ulubionych zespołów, przyklejone zaklęciem trwałego przylepca. Przecież wie, że i tak ich nie zdejmiesz. Mimo że nie podzielacie ani gustów, ani zainteresowań, każdy ma prawo do swojego zdania. Przy oknie proste biurko, koło niego krzesło. Na krześle flanelowa koszula. Całe biurko zawalone jest tekstami piosenek i melodią do nich. Nigdy nie obnosiła się z tym, że ma talent. W kącie stoi roztrojona gitara, koło niej na taborecie staromodny odtwarzacz na winyle. Od małego kochała je kolekcjonować. W większości ulubione zespoły, których nazw nawet nie znasz. Wiesz, że rock and rolla, rocka. Jedyne, co tolerujesz, to jazz. Gdyby była twoją prawdziwą córką powiedziałabyś, że odziedziczyła to po tobie. Ale nie jest. Przygnębiające? Po drugiej stronie pokoju stoi wielkie lustro, koło niego tablica korkowa, na której nie ma nawet skrawka wolnego miejsca. Pełno na nim portretów, które wychodziły spod jej rąk. Jakaś niewidzialna siła ścisnęła cię za serce. Jeden  z nich przedstawiał ciebie, Nicka, Charlie i ją. Wyszeptałaś słowa, które tak często mówisz do swoich córek i męża. Dwa słowa. Dziewięć liter. Kocham Cię. I, chociaż wiesz, że ona cię nie słyszy. Jest zaabsorwowaną uczennicą szóstej klasy. Gdzieś tam, daleko, w Hogwarcie. Już  niemal d o r o s ł a, to i tak dla ciebie ona zawsze była i zawsze będzie Twoją Małą Najstarszą Córeczką. Chwila, czy ty płaczesz? O, Nora, do cholery, weź się w garść!